Kup teraz na Allegro.pl za 54,90 zł - GRA O TRON SEZON 8 (4 DVD) (9404846111). Allegro.pl - Radość zakupów i bezpieczeństwo dzięki Allegro Protect!
Myślałam o tym już od dawna. Nawet nie od szóstego sezonu, gdy David Benioff i D. B. Weiss odeszli od książek Martina. Nierówny scenariusz uwidaczniał się na przestrzeni całego serialu. Dla mnie to był zawsze fenomen, gdy świetnie napisanym, poruszającym do głębi scenom towarzyszyły sceny pozbawione jakiegokolwiek wyczucia (nie tylko te na wyrost seksualne). Ale okej, mimo to „Gra o Tron” pozostawała naprawdę świetnym wytworem kultury, raz w niezwykle dramatyczny, inteligentny sposób angażując widza, kiedy indziej – lekko się potykając. Ale powiedzmy, że poziom pozostawał stosunkowo siódmym zobaczyliśmy bardzo dobitnie co się dzieje, gdy twórcy zostają pozostawieni sami sobie, pozbawieni podpory materiału źródłowego. Problem polegał na tym, że bohaterowie zaczynali coraz mniej przypominać samych siebie, ale i też na tym, że to przestało być kino drogi. Przestała liczyć się podróż, docieranie. Pojawiło się kilka fajnych, zapadających w pamięć scen (jak na przykład Nocny Król i jego szybko pędząca włócznia), ale widać było gołym okiem, że to już nie to. Siłą napędową scenariusza przestali być bohaterowie, ich emocje i motywacje, a stały się nią odgórnie ustalone punkty fabularne do inaczej jest w sezonie ósmym i ostatnim, choć tutaj problem urasta do jeszcze większych rozmiarów. Scenarzyści postanowili przedstawić coś, czego wcześniej nie próbowali, a w każdym razie nie na taką skalę – przemianę wewnętrzną bohaterów. Oczywiście, te zmiany nijak się mają do ich niepostrzeżenie staje się seksualnym drapieżcą; raz zachowuje się jak psychopata, kiedy indziej jak człowiek, więc nie wiadomo, o co tu właściwie chodzi. Gendry z całkiem nieoczywistej, dość zdystansowanej postaci, zmienia się w zakochanego, naiwnego gimnazjalistę. Ogar przeistacza się w dobrego tatusia. Brienne i Jamie w pamiętnej scenie sprawiają, że przysłaniamy oczy dłonią z zażenowania. Tormund z fajniego „comic reliefu” nagle zachowuje się jak wciskany wszędzie wioskowy głupkek. Cersei dosłownie przez cały sezon stoi przed oknem i milczy, uśmiechając się połową ust. Nie mówiąc już o Daenerys, której działania z piątego odcinka wywołały istną burzę w kwestii Matki Smoków ,nie dziwi w tym wszystkim tylko jedno – że ludzie dopiero teraz, wydaje się, przejrzeli na oczy. Ostatnia latorośl rodu Targaryenów w ogóle od samego początku była jedną z najsłabiej napisanych i najgorzej zagranych ról. Przepraszam, Emilio Clarke, jesteś niezwykle sympatyczną, ciepłą osobą, ale od lat nie jestem w stanie polubić Twojej gry aktorskiej – w „Terminatorze Genisys” na przykład wcale nie było się, że niemal każdy został usilnie wciśnięty w jakiś stereotyp postaci, a wszelkie niuanse psychologiczne, które potencjalnie komplikowałyby odbiór – widać to po Tyrionie, który zmienił się nie do poznania w kogoś niezwykle naiwnego, ograniczonego, pozbawionego samoświadomości, ale i charakterystycznego poczucia humoru. Żarty muszą być powtarzane i odgrzewane jak kotlet, bo scenarzystom brakło pomysłów, a jedyne, co byli w stanie z siebie wykrzesać, to śmieszki z nieistniejącego przyrodzenia Varysa. psychika postaci to nie jedyny grzech finału „Gry o Tron”. Są nią także bardzo dziwne, niekonsekwentne rozwiązania fabularne. Oczywiście oba te problemy ściśle się ze sobą łączą, a ja sama nie wiem, czy w tej kwestii można powiedzieć coś nowego, bo ktokolwiek nie spędził ostatnich tygodni pod kamieniem, doskonale sobie zdaje sprawę, o co mi chodzi. O Dany, która „tak jakby zapomniała o Żelaznej Flocie”, o armii Dothraków nacierającej w ciemność, która potem – z jakiegoś powodu, okazuje, się – nadal jednak nie została wybita, a wręcz przeciwnie, istnieje w całkiem sporych liczbach! O bohaterach w opałach, w rozpaczliwej walce o śmierć i życie przykrywanych falami zombie, gdzie kamera ucina dramatycznie obraz, po czym, za jakiś czas, do nich wraca, i okazuje się, że żyją i znowu dzieje się dokładnie to samo... Całe analizy możnaby o tym pisać, o każdym odcinku, wymieniając, co poszło nie tak, pokazując, jak właściwie nie konstruować scenariusza serialu telewizyjnego, ale ja piszę teraz recenzję, a nie analizę, więc zagłębianie się w te kwestię pozostawię na inny chodzi o fabułę to z pewnością trzeba powiedzieć jeszcze jedną rzecz – coś tu poszło nie tak również z kolejnością. I to chyba jeden z największych zarzutów, jakie padają w kierunku serialu; przeciwnik, którego nam od początku zapowiadano jako największe zagrożenie, okazuje się nie być ostatecznym przeciwnikiem, „głównym złym”. Jak dobrze wiemy, bitwa z armią nieumarłych następuje w odcinku trzecim. I gdy następuje koniec, mamy takie: „Wait, what?”.W sporym kontraście do poziomu scenariusza sytuują się przepiękne ujęcia, świetna muzyka, szczegółowość, techniczne zaawansowanie produkcji. Ludzie mówią, że nie było widać bitwy, ale mi się podobała jeśli chodzi o mi sobie wyobrazić, co przeżywają fani, którzy bardzo mocno zainwestowali się emocjonalnie w ten serial. Ze swojej perspektywy mogę tylko powiedzieć, że nie jestem rozczarowana, bo spodziewałam się taniego spektaklu. No, może jedyne, co mnie prawdziwie zaskoczyło, to skala tego, jak bardzo ten sezon jest zły. Bo on jest po prostu zły. Stał się parodią samego siebie. To naprawdę smutne o tyle, że opowieść George’a R. R. Martina to naprawdę rozbudowana, świetnie przemyślana rzecz, która zasługuje na godne zakończenie. A przecież, jak wszyscy wiemy, istnieje bardzo realna szansa, że „Wichry zimy” i „Sen o wiośnie” nigdy się nie ukażą. Poziom prokrastynacji pisarza przekroczył stan krytyczny. I szczerze mówiąc trudno mu się dziwić – ze skalą presji, jaką musi odczuwać w związku z oczekiwaniami całego świata. Zwłaszcza w kontekście tego, że teraz widzi na własne oczy co mogłoby się stać, gdyby nie już teraz autentycznie żal Benioffa i Weissa, bo to przecież nie jest tak, że stali sobie w ciemnościach przy kominku, zacierając z werwą rączki i z maniakalnym chichotem snując plany, jak by tutaj ten ostatni sezon możliwie jak najmocniej spierdzielić. Wystarczy rzut oka na ich zachowanie w wywiadach, żeby widzieć, że są wyczerpani i wyprani z życia czy jakiegokolwiek entuzjazmu. W pierwszym odruchu, gdy zobaczyłam, że powstaje petycja o ponowne nagranie ostatniego sezonu „Gry o Tron”, ogarnął mnie pusty śmiech. Bardzo rozbawiły mnie też reakcje aktorów, którzy ewidentnie od początku wiedzieli, że dostarczony im skrypt nie podbije serc drugim odruchu dotarło do mnie, że dla osób odpowiedzialnych za stworzenie serialu to może być równoznaczne z całkowitym złamaniem ich kariery. To niby tylko serial, ale reakcje widzów są bardzo żywe i intensywne. Lincz na D&D trwa i wydaje się, że nieprędko się skończy. Na pewno nie będzie to dla nich łatwe. Nie pomogło im też bynajmniej ujawnienie informacji o tym, że będą pracować nad najnowszymi „Gwiezdnymi Wojnami”. Chyba nie było lepszego momentu, żeby to „Gra o Tron” dołączyła do smutnego grona świetnych seriali, które wraz z czasem drastycznie obniżyły swój poziom, takich jak „Wikingowie”, „The Walking Dead” czy „Lost”. Bardzo szkoda.
16 lipca 2017 59 min. 8,3 4 643. oceny. Season 7 Premiere. Jon Snow organizes the defense of the North. Cersei tries to even the odds. Samwell discovers crucial information. Daenerys comes home. źródło platforma vod.Uwaga! Tekst zawiera spoilery dotyczące 8. sezonu „Gry o tron”.Za nami już pięć z sześciu ostatnich odcinków ostatniej w historii „Gry o tron”. Powoli zbliża się więc czas rozmaitych podsumowań i opinii, których nie zabraknie w całej globalnej sieci. W pewnym sensie wyrok na 8. sezon hitowej produkcji HBO już zapadł i nie jest zbyt pochlebny. Fani „Gry o tron” w Polsce i na całym świecie byli do tej pory znani ze swojej wierności i zaangażowania. Większość z nich poczuła się jednak zdradzona, oszukana i raz z podobnym niezadowoleniem fandomu spotkaliśmy się przy okazji premiery „Ostatniego Jedi”. Wtedy również fani podzielili się na dwa (mniej więcej równe) obozy, z których jeden zaciekle bronił decyzji twórców, a drugi odsądzał ich od czci i wiary. To podobieństwo między nową trylogią „Gwiezdnych wojen” i „Grą o tron” jest ważne, bo pokazuje pewne bardzo istotne zjawisko. Choć między obiema sytuacjami da się zauważyć także kilka różnic. Przede wszystkim „Ostatni Jedi” został oceniony przez recenzentów znacznie lepiej niż przez fanów. W przypadku 8. sezonu nie możemy mówić o niczym podobnym. Jeszcze przed premierą najnowszego odcinka serwis Rotten Tomatoes donosił, że ostatnia odsłona „Gry o tron” będzie najniżej ocenianą ze wszystkich dotychczasowych, nawet gdyby dwa finałowe epizody miały otrzymać po 100 proc. Z niczym podobnym nie mamy zresztą do czynienia, bo „The Bells” może się na ten moment pochwalić wynikiem zaledwie 53 proc. W „Grę o tron” nigdy wcześniej nie było wymierzone tak bezlitosne ostrze krytyki. Powody takiego stanu rzeczy można by wymieniać długo. Od ciągle zmieniających się charakterów i inteligencji niektórych postaci (na przykład Tyriona, a ostatnio przede wszystkim Daenerys), przez zbyt szybkie tempo akcji aż po ogromne luki fabularne. Wiele osób czuje się też zawiedzionych sposobem, w jaki została zamknięta większość Benioff i Weiss już od 6. sezonu systematycznie pozbywali się postaci, które nie były im potrzebne w finale. Czasem robili to bardziej zgrabnie - jak podczas wysadzenia Wielkiego Septu Baelora - a czasem mniej. Można przy tym odnieść wrażenie, że im bliżej finału, tym ich scenopisarskie wybory stawały się coraz bardziej leniwe i przedkładające własną wygodę nad sens. Wielbiciele serialu nie są z tego powodu zadowoleni i trudno im się dziwić. Z jednej strony czują się zdradzeni przez serial, w który pokładali tyle nadziei, a z drugiej mają wrażenie, że ktoś ich traktuje jak idiotów. Bo jak inaczej tłumaczyć sobie zdania pokroju: „Daenerys zapomniała o Żelaznej Flocie” czy hiperoptymistyczne zapowiedzi aktorów sprzed kilku miesięcy? Wśród obrońców 8. sezonu „Gry o tron” nie brakuje osób, które twierdzą, że fani sami są sobie winni, bo mieli zbyt wygórowane oczekiwania. Najpierw miesiącami wymyślali rozmaite teorie i nakręcali się w oczekiwaniu na najwybitniejsze telewizyjne dzieło ostatniego stulecia. A teraz, gdy finalny efekt nie jest tak dobry, jak sobie to wyobrażali, to reagują z przesadnym gniewem. Nawet jeśli w tym argumencie jest trochę prawdy na temat przesadnego nastawienia fanów popkultury przed premierą wyczekiwanego dzieła, to akurat przedstawiciele HBO nie mają żadnego prawa go używać. Wszyscy przez lata korzystali na olbrzymim zainteresowaniu fanów. Gdyby nie ich wierność i zaangażowanie, to „Gra o tron” nigdy nie osiągnęła by takiego tych samych fanów od czci i wiary teraz, gdy wyrażają swoje niezadowolenie, to szczyt hipokryzji. A przecież komentarze reżyserów 3. i 4. odcinka dotyczące Ducha i niskiej widoczności podczas Bitwy o Winterfell idą właśnie w stronę zrzucania odpowiedzialności na widzów. Zresztą aktorzy, showrunnerzy i specjaliści od efektów specjalnych miesiącami nakręcali oczekiwania związane z finałowym sezonem. Jeżeli kogoś należy obwiniać to właśnie ich. Jednocześnie trzeba wyraźnie powiedzieć, że po ostatnich wydarzeniach fandom nareszcie powinien przejrzeć na oczy: wymyślanie teorii to strata czasu. Kilka poprzednich lat obfitowało w dowody na całkowitą bezużyteczność teorii wymyślanych przez przeróżne fandomy. Jako pierwsi tą bolesną lekcję odebrali wielbiciele „Gwiezdnych wojen”, którzy naiwnie dali się skusić obietnicom Abramsa („Zagubieni” niczego ich nie nauczyli). Wymyślali wszelkie możliwe hipotezy, zwroty akcji i powroty zza grobu. Rey otrzymała tylu różnych rodziców, że starczyłoby jej na więcej niż jedno życie. Obecność Luke'a w odosobnieniu miała w sobie kryć niesamowitą tajemnicę. A czy ktokolwiek jeszcze pamięta, jak popularna w sieci była teoria: „Snoke to Mace Windu”? A tymczasem Rian Johnson z zadowolonym uśmiechem trolla w „Ostatnim Jedi” pokazał wyraźnie, jak niewiele to obchodziło twórców lepiej skończyli fani Marvel Cinematic Universe, bo „Avengers: Endgame” uszanował ich życzenia i zalał dużą dawką fan-service'u. Ale ich teorie również w ogromnej większości nie znalazły najmniejszego potwierdzenia w fabule filmu. 8. sezon „Gry o tron” to tylko kolejny ewidentny przykład. Wielkie wytwórnie i stacje telewizyjne mają gdzieś zdanie widzów na temat tego czy tamtego bohatera. Liczą się tylko pieniądze wpłacane przez fanów, ale nie ich opinie czy mimo to można odnieść wrażenie, że wiele osób wciąż niczego się nie nauczyło. Liczba zwolenników teorii „Kanibal lub dzieci Drogona przybędą zniszczyć Królewską Przystań” była zatrważająca. Mimo iż było absolutnie oczywiste, że Benioff i Weiss niczego podobnego w 5. odcinku nie pokażą. Również wśród fanów „Gwiezdnych wojen” widać mnóstwo ludzi, którzy nie wyciągnęli żadnej lekcji z przeszłości i z uporem maniaka wymyślają metody powrotu Palpatine'a w „The Rise of Skywalker”. Teorie bywają rozmaite. Niektóre brzmią interesująco, inne są przeraźliwie głupie. Ale zarówno te pierwsze, jak i te drugie nie mają żadnego znaczenia. Oczywiście, media też są winne modzie na teorie, bo w długich okresach braku oficjalnych materiałów w produkcji (a te zdarzają się coraz częściej, bo wszyscy boją się wycieków) mają niewiele informacji zdolnych zadowolić swoich odbiorców. Nie zmienia to jednak faktu, że fani powinni otrząsnąć się z naiwnego marazmu i ciągłych oczekiwań, że następnym razem nikt ich nie oszuka. Bo sytuacja rodem z 8. sezonu „Gry o tron” będzie się powtarzała jeszcze wielokrotnie.
Gra o Tron. Sezon 8 (Limitowane wydanie digipack) ⏩ - już od 99,98 zł recenzje i opinie, porównanie cen w 1 sklepach ⏩ Zobacz najlepsze Fantasy w kategorii Seriale na Ceneo.pl Gra o Tron. Sezon 8 (3BD) – Chwilowo niedostępny Wysyłamy w 24h Opis i specyfikacja Opinie Opis i specyfikacja Ogólne Tytuł oryginalny Game of Thrones, Season 7 Gatunek Fantasy Serial Reżyseria Różni Obsada Dinklage Peter Headey Lena Scenariusz Weiss David Benioff Muzyka Ramin Djawadi Czas trwania [min] 424 Kraj produkcji USA Wielka Brytania Rok produkcji 2019 Właściwości Nośnik Blu-ray Liczba nośników 3 Napisy Angielskie Angielskie (dla niesłyszących) Polskie Rosyjskie Dźwięk Angielski Dolby Atmos Polski Dolby Atmos Rosyjski Dolby Atmos Dodatkowo na płycie Przewodnik po odcinkach Historia i legendy - mitologia Westeros i Essos, opowiadana z różnych perspektyw przez samych bohaterów Kiedy nadchodzi zima - wspominienia zdjęć do monumentalnej „Bitwy o Winterfell” Obowiązek to śmierć miłości - twórcy wspominają pracę nad serialem 10 komentarzy audio Gra o tron: Ostatnia warta - program dokumentujący pracę przy ostatnim sezonie serialu Sceny niewykorzystane Kupiłeś ten produkt? Oceń go! Średnia ocen: 0 Opinie potwierdzone zakupem (0) Kupiłeś ten produkt? Oceń go! Średnia ocen: 0 Opinie potwierdzone zakupem (0) Chwilowo niedostępny Wysyłamy w 24h